18 gru 2013
★Drugi
Sześć godzin później byłam w drodze na siłownię. Ubrałam mój ulubiony strój do ćwiczeń, czyli czarne leginsy i sportową bluzkę sięgającą mi do połowy ud, a na to narzuciłam szarą bluzę. Włączyłam muzykę w telefonie, a potem połączyłam do niego słuchawki i relaksowałam się słuchając moich ulubionych piosenek.
Miałam dość dzisiejszego dnia. Odkąd Justin odszedł od naszego stolika, musiałam wysłuchiwać gadania Lily, że on jest cudowny i idealnie do siebie pasujemy. Nie zaprzeczam, Justin jest ładny, ale widziałam go tylko raz w życiu, a Lily dzięki jego nienagannemu wyglądowi już snuje plany o naszej wspólnej przyszłości. Kocham ją, ale czasami jest tak bardzo irytująca, że mam ochotę ją udusić. Li wie, że nigdy nie miałam chłopaka, więc już dawno postanowiła, że musi mi kogoś znaleźć. Sama zawsze miała powodzenie u płci przeciwnej, a ja...No cóż, ja jestem jej przeciwieństwem. Chłopcy wcale się mną nie interesują co szczerze mówiąc mi nie przeszkadza. Po tamtym wydarzeniu bałam się wszystkiego, nawet swojego cienia. Nikomu nie ufałam. Bałam się wychodzić z domu. Z czasem nauczyłam się żyć od nowa, nauczyłam się ufać, ale gdzieś tam wewnątrz mnie wciąż jest panicznych strach że to wszystko wróci, że jak zaufam komuś obcemu to... Przeszedł mnie dreszcz, gdy zaczęłam intensywnie myśleć o przeszłości. Wyrzuciłam wszystkie myśli ze swojej głowy i zaczęłam biec w stronę siłowni.
Po wejściu do niebieskiego budynku przywitałam się z recepcjonistką, dałam jej mój karnet i poszłam do damskiej szatni. Ściągnęłam z siebie bluzę i schowałam ją w szafce razem z moją torbą, w której miałam ubrania na zmianę. Związałam moje włosy w kucyka i wyszłam z szatni.
Rozglądnęłam się wchodząc na salę. Siłownia jak na tą godzinę była prawie pusta. Dwie dziewczyny ćwiczyły na rowerkach, starsza pani na orbitreku, jakiś chłopak robił pompki, a drugi stał obok niego i rozglądał się po sali.
Przeszedł mnie dreszcz, gdy nasze oczy się spotkały, a na jego twarzy zagościł lekki uśmiech. Spuściłam głowę i szybkim krokiem poszłam na bieżnie. Znam się na tych wszystkich przyciskach więc nie potrzebowałam żadnego trenera żeby ją uruchomić. Włączyłam przycisk z napisem rozgrzewka, po czym weszłam na bieżnie i zaczęłam wolno maszerować.
Uwielbiam chodzić na siłownię. Ogólnie uwielbiam ćwiczyć. Może wydać wam się to śmieszne i szczerze powiedziawszy, nie dziwię się wam. Kiedyś też tak myślałam. Nienawidziłam ćwiczyć, unikałam ruchu na wszystkie możliwe sposoby. Jednak dzięki dobrej motywacji jaką posunęła mi Lily, zaczęłam biegać, potem chodzić na aerobik, a później na siłownię. Teraz jestem szczupła, zdrowo się odżywiam i co najważniejsze czuję się dobrze we własnym ciele.
Po 5 minutach rozgrzewki zmieniłam tryb na marsz po czym ustawiłam średnią szybkość. Zaczęłam maszerować, zamknęłam oczy i starałam się o niczym nie myśleć.
Po chwili poczułam czyjąś obecność obok siebie, więc powoli otworzyłam oczy i popatrzyłam w lewo. Moim oczom ukazał się chłopak ze stołówki, który trzymał ramię oparte o rączkę bieżni i jeździł palcem po swojej dolnej wardze, patrząc się w moje oczy. Przestraszyłam się i prawie spadłam z maszyny, ale uratowały mnie ręce Justina oplatające mnie w talii. Gdy odzyskałam równowagę szybko uwolniłam się z jego uścisku i odskoczyłam do tył. Nie byłam przyzwyczajona do bycia dotykaną, tym bardziej przez nieznajomego chłopaka. Zamknęłam oczy, policzyłam do dziesięciu i starałam się uspokoić.
- Wszystko w porządku? Nie chciałem cię przestraszyć - powiedział delikatnie.
Powoli otworzyłam oczy i zobaczyłam go stojącego jakieś trzy kroki przede mną. Zrobiło mi się głupio, że tak zareagowałam. Pewnie teraz uważa mnie za idiotkę. Na dodatek nie potrafiłam wydusić z siebie słowa. Bałam się go. Nie dlatego, że wyglądał czy zachowywał się strasznie, bo wcale tak nie było, ale dlatego, że boję się rozmawiać sama z kimś nieznajomym. A mówiąc sama mam na myśli bez kogoś komu ufam.
Chłopak patrzył na mnie z wyczekującym wyrazem twarzy, więc tylko pokiwałam lekko głową i zaczęłam poprawiać swoją bluzkę.
- Jesteś strasznie małomówna - westchnął - Właśnie tu przyszedłem i cię zobaczyłem, więc chciałem się przywitać i pogadać, ale widzę, że nie masz ochoty na rozmowę.
No, Amanda powiedz coś. Krzyczałam na siebie w myślach. Nienawidzę siebie. Dlaczego ja się go boję. Przecież on sprawia wrażenie miłego.
Nic mi nie zrobi.
Nie skrzywdzi mnie.
Nic mi nie zrobi.
Nie skrzywdzi mnie.
Powtarzałam do siebie w myślach podczas, gdy chłopak znów westchnął.
- Okej, to ja idę ćwiczyć. Jeśli byś jednak chciała pogadać to będę tam - powiedział wskazując palcem na drugi koniec sali, gdzie znajdowały się ciężarki.
Popatrzył na moje buty, nogi, brzuch, dekolt i twarz, a później spojrzał w moje oczy, czekając na jakąś odpowiedź. Tylko co ja miałam mu powiedzieć. Chciałam żeby Lily była obok mnie. Przy niej nie bałabym się z nim rozmawiać. Przy niej jestem inną osobą. Przy niej nie boję się ludzi.
Wzięłam głęboki wdech, gdy chłopak się obracał i postanowiłam się przełamać. Na trzy cztery i.
Trzy.
Cztery.
- Poczekaj - powiedziałam zachrypniętym głosem.
Moje serce biło jak szalone. Dałam radę. Dałam radę i odezwałam się do niego. W duchu skakałam do góry aż pod sam sufit.
Chłopak natychmiastowo się odwrócił, a na jego ustach pojawił się mały uśmiech. Spojrzał na mnie z pytającym spojrzeniem, a ja nerwowo przystąpiłam z nogi na nogę.
- Miłego ćwiczenia - teraz zamiast skakać ze szczęścia miałam ochotę przybić sobie patelnią w twarz. Co to miało być. Co ja powiedziałam. Jestem taką idiotką.
- Dzięki - powiedział chłopak uśmiechając się szerzej po czym poszedł ćwiczyć.
A może jednak nie uznał mnie za idiotkę. Uśmiechnęłam się sama do siebie.
Postanowiłam chwilę odpocząć, więc usiadłam na metalowej ławeczce i poprawiłam swoją bluzkę. Kątem oka spojrzałam na chłopaka. Teraz wyraz jego twarzy zmienił się na bardziej poważny. Wziął ciężarek do lewej ręki i zaciskając swoją szczękę zaczął przyciągać go do lewej piersi, a potem do lewego uda. Obserwowałam jego napinające się mięśni, co szczerze powiedziawszy, strasznie mi się podobało. Dopiero teraz zauważyłam tatuaże na jego lewej ręce. Miał ich naprawdę dużo. Nie widziałam dokładnie co każde z nich przedstawiało, ale widziałam bardzo wyraźnie tatuaż lwa w miejscu gdzie jego mięsień przy ćwiczeniu był widoczny najbardziej.
Gdy tak mu się przyglądałam on odwrócił wzrok i popatrzył na mnie. Uśmiech wpełznął na jego usta, a ja natychmiastowo odwróciłam wzrok.
Co za wstyd. Co za wstyd. Powtarzałam w myślach. Nie chciałam już dłużej siedzieć, więc szybko wstałam, usiadłam na rowerku i zaczęłam na nim ćwiczyć. Czułam spojrzenie Justina na sobie przez co moje serce zaczęło bić szybciej. Fakt, że jakiś nieznajomy chłopak właśnie się we mnie wpatruje powodował we mnie strach.
Zmieniłam ciężkość jazdy na większą i starałam się skupić tylko na ćwiczeniu. Jednak po kilku minutach znowu wpatrywałam się w chłopaka. Obserwowałam z jakim skupieniem wykonywał ćwiczenia. Jego ruchy mnie zahipnotyzowały, bo w tym momencie nie było niczego innego na co bym patrzyła.
Po chwili przestał ćwiczyć, wyprostował się i spojrzał w moją stronę. Zaschło mi w gardle i nie wiedziałam co zrobić. Powoli odwróciłam swój wzrok, zeszłam z rowerka i skierowałam się w stronę wyjścia. Stwierdziłam, że na dziś wystarczy ćwiczeń.
Wzięłam torbę ze swojej szafki i udałam się w stronę przebieralni. Weszłam do wolnej kabiny po czym zdjęłam z siebie leginsy, zmieniając je na jasne jeansy. Ściągnęłam z siebie bluzkę i wrzuciłam ją do torby razem z leginsami. Później wygrzebałam z torebki jasną podkoszulkę i założyłam ją na siebie.
15 minut później stałam przed siłownią i wdychałam świeże, wieczorne powietrze. Zrobiło się chłodno więc zasunęłam swoją bluzę pod samą szyję i włożyłam ręce w jej kieszenie.
Odwróciłam się kiedy drzwi budynku się otworzyły i zobaczyłam Justina, który właśnie z niego wyszedł.
- O, Amanda. Cześć - powiedział tym swoim zachrypniętym głosem, lekko się do mnie uśmiechając.
Nie chciałam z nim rozmawiać, a na dodatek moje serce ze strachu zaczęło bić sto razy szybciej. Może i wydawał się być miły, może i ciągle się w niego wpatrywałam, ale nie znałam go i wciąż się go bałam.
Dalej nie potrafiłam wydusić z siebie słowa, więc szybko mu pomachałam i zaczęłam iść w stronę mojego domu.
Nie uszłam dziesięciu metrów, kiedy znów usłyszałam jego głos.
- Zrobiło się już ciemno, więc może odprowadzę cię do domu? - spytał z uśmiechem na twarzy.
Odwróciłam się do niego i otworzyłam usta żeby coś powiedzieć, ale zaraz je zamknęłam.
Co ja miałam mu odpowiedzieć. Miał taki słodki uśmiech, wyglądał na miłego, ale jednak wciąż się go bałam i nie chciałam spacerować z nim po nocy. Wpatrywałam się w niego zastanawiając się co mu odpowiedzieć.
Nie.
Pójdę sama.
Chcę iść sama.
Nie chcę iść z tobą.
Wrócę sama.
Idź sam.
- Okej - szepnęłam do niego.
~~
Hej! I jak wrażenia po drugim rozdziale? Tak jak ostatnio pisałam, dopiero się rozkręcam, to dopiero początek i wieeeeele się jeszcze wydarzy.
Dziękuję wam za wszystkie komentarze i ponad tysiąc wyświetleń. Strasznie się cieszę, że podoba wam się to co piszę.
Wciąż możecie wpisywać się do INFORMOWANYCH.
Kolejny rozdział dodam w poniedziałek lub we wtorek, więc do następnego.
buziaki @dimnesss
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
aww świetny !<3
OdpowiedzUsuńŚwietny. *-* @sarajaroch
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;D
OdpowiedzUsuńczekam na NN
~ @JBSmileIsMyLife
omg, świetny rozdział, tak się zaczyna niewinnie, a myśle że później ta cała akcja sie rozwinie, czekam na to :))
OdpowiedzUsuńOpowiadanie jest w miare dobre ale błędy i powtórzenia rzucają się w oczy. I to odrzuca...
OdpowiedzUsuńFajny, czekam na 3.
OdpowiedzUsuńbardzo fajnie się zaczyna :) czekam na kolejny rozdział ♥
OdpowiedzUsuńświetny :)
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejny rozdział / @airbiebev
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny :))
OdpowiedzUsuńTrochę za bardzo powtarzasz to,że bohaterka sie boi.Ale i tak mi sie podoba :)
OdpowiedzUsuńŁadnie piszesz:D
OdpowiedzUsuńboski, co będzie na tym spacerku??
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Uwielbiam to opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział :>
OdpowiedzUsuńświetnie piszesz, lubię czytać twoje opowiadanie jest jfernikrjdrfhk @deimiyzh
OdpowiedzUsuń