Tą wspaniałą chwilę między mną, a
Justinem przerwał dzwonek na lekcje.
- Tylko
nie to - jęknął chłopak mocnej mnie ściskając.
Cicho
westchnęłam i chciałam się od niego odsunąć, ale poczułam, że nie mogę.
Zaśmiałam się.
- Czy
możesz mnie puścić? Zgniatasz mnie, a na dodatek zaraz będziemy spóźnieni.
- Nie chcę
iść na lekcje, wolę ciebie przytulać - powiedział tym swoim idealnym głosem, a
ja poczułam jak moje policzki zalewa ogromny rumieniec. No co? Nie
wińcie mnie. Justin jest strasznie słodki.
- Ktoś tu
się rumieni - chłopak wymruczał do mojego ucha.
- Przestań
- zapiszczałam.
- Co ja
robię? - spytał z udawaną niewiedzą w głosie.
Lekko
odsunęłam się od niego, przez co byliśmy przytuleni patrząc sobie prosto w
oczy. Spojrzałam na niego spod przymrużonych powiek, jakbym chciała powiedzieć
,,Nie rób ze mnie idiotki", a ten tylko zaczął się śmiać. Dzięki temu, że
poluźnił uścisk szybko wyplątałam się z jego umięśnionych ramion.
- Ha! -
Zawołałam, dając mu znać, kto teraz jest górą.
Justin
zrobił minę smutnego szczeniaczka i położył prawą dłoń na swoje serce.
- Czuję
się odrzucony. To bolało. Tutaj - powiedział ze smutkiem w głosie.
Ten
chłopak to naprawdę dobry aktor.
- Steele!
Bieber! Co wy tutaj robicie? Jest 5 minut po dzwonku, szybko marsz do klas! -
Krzyknął nauczyciel historii, który ni stąd ni zowąd stał trzy kroki za mną.
Pan Rogers
znany był z tego, że często przyłapywał uczniów na wagarach. Nie wiem jak, ale
pamiętał nazwisko każdej osoby w tej szkole. Nie był zbyt miłym nauczycielem,
czego mogłam doświadczyć bo uczył mnie historii.
- Tak,
m-my już idziemy - zająkałam się i nerwowo spojrzałam na Justina.
Chłopak
puścił mi oczko i słodko, powiedziałabym nawet, że za słodko, uśmiechnął się do
nauczyciela po czym zaczął odchodzić w stronę swojej klasy. Chciałam
jak najszybciej stamtąd pójść więc poprawiłam swoją bluzke i poszłam na drugie
piętro, gdzie trwała właśnie lekcja chemii. Drugi dzień szkoły, a ja już jestem
spóźniona na pierwszą lekcję.
Zaśmiałam
się, ale natychmiast przestałam kiedy poczułam, że ktoś za mną stanął i objął
mnie w talii.
- Ciii, to
tylko ja - szepnął TEN głos do mojego ucha. Justin. - Nie chciałem mówić
tego przy tym starym, zmarszczonym gościu, ale wiesz co? Ślicznie pachniesz.
Cały dzień chodziłam z wielkim uśmiechem na twarzy. Po tym jak opowiedziałam o wszystkim Lily stwierdziła, że jesteśmy sobie przeznaczeni. Tak, ona dalej ma w głowie głupi plan zeswatania mnie z Justinem.
- Hej,
Lils. Gdzie teraz idziesz? - spytałam przyjaciółkę, kiedy byłyśmy już po
lekcjach.
- Serio
chcesz wiedzieć?
Dziewczyna
jakoś dziwnie się zachowywała. Rozmawiała ze mną nie patrząc mi w oczy, ani
nie uśmiechając się, jak to ma w zwyczaju. Zaczęłam się
denerwować. Chciałam znać odpowiedź, więc pokiwałam głową i czekałam na to co
mi powie.
- Wiem, że
zawsze śmiałyśmy się z nich. Każda z nich jest tylko głupiutką i słodką
blondynką. Pamiętam, jak kiedyś przysięgłyśmy sobie, że nigdy nie zaczniemy
tego ćwiczyć, ale...
- Wyduś to
w końcu z siebie bo zaczynam się denerwować - powiedziałam przerywając jej.
- Okej -
odpowiedziała dziewczyna spoglądając na mnie - Chce zostać cheerleaderką - moje oczy rozszerzyły się -...i idę dziś na pierwszy trening.
Czy Lily
Scott właśnie powiedziała, że będzie cheerleaderką. Może się przesłyszałam. Nie
no, musiałam się przesłyszeć. Przecież ona zawsze krytykowała wszystkie szkolne
cheerleaderki, a nawet ten sport.
- S-
serio? - wykrztusiłam z siebie.
Pokiwała
głową z wielkim uśmiechem na twarzy.
- I pomyślałam,
że może pójdziemy tam razem. No wiesz, we dwójkę zawsze raźniej.
- Nie wierzę, że jestem tu z tobą. Przysięgam, że kiedyś cię zabiję.
Byłam w
szatni i przebierałam się w strój, który przed chwilą dostałam. Po tym jak Lily
zaczęła mnie namawiać, nie potrafiłam jej odmówić. Ta dziewczyna niestety ma
dar przekonywania.
- Spodoba
ci się, zobaczysz - odpowiedziała wesołym głosem.
Przewróciłam oczami i kontynuowałam przebieranie się. Po jaką
cholerę ja się na to zgodziłam i dlaczego Li tak nagle chce dołączyć do
tej drużyny. Jedynym plus w tym całym naborze do szkolnych cheerleaderek jest
tym, że większość dziewczyn, to pierwszoroczniaki. Nie ma tu tych suk, które
dawniej należały do elity szkoły. Na moje szczęście wszystkie w tamtym roku
skończyły tą szkołę.
- Teraz
Jackson...
- Tak -
krzyknęłam przerywając przyjaciółce - Już wiem dlaczego nagle zmieniłaś decyzję
o zostaniu cheerleaderką.
- Jackson
tak słodko mnie namawiał i nie miałam serca mu odmówić - odpowiedziała rumieniąc
się.
- Skądś to
znam - zaśmiałam się.
-
Wszystkie dziewczyny na salę! - krzyknęła trenerka.
Szybko
poprawiłam swoją spódnicę i wyszłam z szatni. Mam nadzieję, że nie dostanę się
do tej drużyny. Przyszłam tu tylko dla Li, ale nie chcę być tu ani minuty
dłużej.
- Nazywam się Morgan Gwen i dziś przeprowadzę z wami nabór do
szkolnej drużyny cheerleaderek. - powiedziała nauczycielka, gdy wszystkie
ochotniczki znalazły się już na sali - Okej, na samym początku musicie się
rozgrzać. Włączę wam jakąś muzykę, a wy zaczynajcie - dodała
i poszła w stronę wielkich głośników.
Pani Gwen
wyglądała na kobietę po trzydziestce. Miała proste jasno-brązowe włosy,
sięgające jej do ramion. Na twarzy ciągle gościł ten jej poważny wyraz twarzy.
Na stopach miała założone biało-czerwone adidasy, a do tego dresowe spodnie i
czerwoną bluzkę na krótki rękaw.
Zaczęłam
rozciąganie, przedtem posyłając Lily mordercze spojrzenie. Najpierw schyliłam
się do podłogi mając obie nogi proste. Później rozciągnęłam trochę ręce, a na
końcu zrobiłam kilka podskoków. Jestem dosyć rozciągnięta, dzięki mojemu
codziennemu ćwiczeniu, więc nie musiałam się dziś zbytnio męczyć.
- Teraz
czas na pierwszy układ. Pokażę wam co i jak, a potem wy same zatańczycie -
zawołała trenerka i od razu zaczęła tańczyć.
Byłam
wręcz przerażona. Nie zapamiętałam żadnego kroku i każdy wydawał mi się
strasznie trudny. Zresztą nie tylko mi. Większość dziewczyn stojących wokół
mnie miała krzywe uśmieszki przyklejone do twarzy. Jedne ruszały rękami jakby
starały się powtórzyć niektóre kroki, a inne były blisko płaczu. Myślę, że
należałam do tej trzeciej grupy, która stała i miała ochotę jak najszybciej
stamtąd uciec.
Byłam
dosyć daleko od pani Gwen, ale blisko do drzwi wejściowych. Wpadłam na pewnien
pomysł. Zaczęłam robić malutkie kroczki w tył. No co? Nie chciałam być tam ani
minuty dłużej, więc chciałam stamtąd wyjść.
Jeden
krok, drugi krok, trzeci krok, nikt nie zorientował się, że zaczęłam odchodzić,
więc odwróciłam się i zaczęłam biec na palcach. To znaczy chciałam biec, ale
wpadłam w czyjąś klatkę piersiową. Cała się spięłam i powoli spojrzałam tej
osobie w oczy.
- Cześć
Amy - odetchnęłam z ulgą, gdy zobaczyłam czekoladowe tęczówki Justina i
usłyszałam jego głos.
- Hej -
szepnęłam do niego.
- Co
robisz? - powiedział śmiejąc się cicho.
- Eee,
wychodzę stąd.
Chłopak
odsunął się ode mnie i zaczął mi się przyglądać. On mnie właśnie obczaja!
Zrobiłam się cała czerwona i nerwowo spojrzałam w tył. Nikt nie zorientował
się, że odeszłam więc uśmiechnęłam się pod nosem i znowu spojrzałam na szatyna.
- Pasuje
ci ten strój - szepnął, po czym zaczął zabawnie poruszać brwiami.
- Oh,
zamknij się. Muszę stąd jak najszybciej wyjść, zanim ktoś mnie przyła...
- A
panienka przyszła na zajęcia czy pogaduchy z kolegą? - krzyknęła surowym tonem
trenerka.
Ups. Chyba
jednak zostałam przyłapana. Posłałam Justinowi krzywy uśmiech i odwróciłam się
w stronę pani Gwen.
-
Przepraszam.
- Robimy dziesięcio-minutową przerwę, a potem zatańczycie ten układ jeszcze raz i wybiorę 12 dziewczyn do drużyny - zawołała pani Morgan.
Ledwo
łapałam oddech, a nabór jeszcze się nie skończył. Po tym, jak zostałam
przyłapana na rozmowie z Justinem, wróciłam na swoje miejsce i starałam się
normalnie zachowywać. Na szczęście pani Morgan stwierdziła, że nie ma czasu aby
teraz czytać regulamin i od razu zaczęła kontynuować układ. Jedyne
czego nie mogłam znieść to wzroku wszystkich dziewczyn oraz ich
krzywych uśmiechów. Nie wiem o co im chodziło, ale to było strasznie
denerwujące.
- Amy
patrz - powiedziała Lily wskazując na trybuny. Przeczesałam wzrokiem wszystkie
puste krzesełka, aż znalazłam Justina.
Zaraz,
zaraz. Co?! Justina?! Co on tutaj robi? Mam nadzieję, że nie siedział tu przez
cały czas. O cholera, a co jeśli siedział i widział jak się błaźnię.
Moją
rozmowę ze samą sobą przerwała Lily, która szturchała mnie w bok i kazała iść
do niego. Z lekką niechęcią odwróciłam się i zaczęłam wychodzić na górę trybun,
gdzie siedział szatyn.
Nie to, że
nie chciałam do niego iść, bo naprawdę chciałam. Nie wiem tylko o czym mam z
nim rozmawiać. Nie spytam przecież jak podoba mu się dzisiejsza pogoda, ani nie
chcę rozmawiać o moim marnym tańcu. Więc o czym mam gadać? No właśnie.
- Cześć
tancerko - zaśmiał się Justin, kiedy byłam już blisko niego.
Zrobiłam
się cała czerwona, więc spuściłam głowę i usiadłam na krzesełku obok niego.
- Jestem
tak strasznie zmęczona, a ty jeszcze mi dokuczasz - powiedziałam i wydęłam
dolną wargę.
-
Przepraszam? - odpowiedział słodkim głosem.
Zmrużyłam
oczy i spojrzałam na niego posyłając mu groźne spojrzenie.
- Jesteś
taka słodka, gdy chcesz udawać złą - zaśmiał się szatyn.
Czy Justin
może przestać mnie komplementować? Szczerze powiedziawszy nie jestem do tego
przyzwyczajona. On mnie ciągle zawstydza!
- Okej,
widzę że mój urok osobisty cię nie przekonuje...Co powiesz na to, że zrobię ci
coś w czym jestem mistrzem? - spytał z chytrym uśmieszkiem.
- A
mianowicie? - powiedziałam zachrypniętym głosem i po chwili cicho chrząknęłam.
- Niespodzianka
- szepnął do mi ucha, a moje ciało przeszedł dreszcz.
Chłopak
wyciągnął ręce do przodu, napinając wszystkie mięśnie, po czym kazał mi się
odwrócić.
- Ale po
co? - spytałam, gdy siedziałam do niego tyłem.
Trochę się
stresowałam. Co on zamierzał zrobić?
Po chwili
poczułam jego ręce na swoim ramionach. Był dosyć delikatny i zaczął mnie
masować. Cała się spięłam i mocno zacisnęłam swoje powieki.
- C-co ty
robisz ? - wykrztusiłam z siebie.
- Masaż.
Cii, rozluźnij się - powiedział cichym głosem.
Starałam
się. Naprawdę starałam się rozluźnić, ale zupełnie nie potrafiłam. Odskoczyłam
od niego i zaczęłam ciężko dyszeć. Wciąż byłam odwrócona do niego plecami, więc
chłopak nie widział mojej twarzy, ani ja jego.
- Cholera,
przepraszam - powiedział.
Odwróciłam
się do niego i spojrzałam mu w oczy. Widać było, że jest trochę zmieszany. W
sumie to nie dziwię mu się. Nie na co dzień ma kontakt z taką idiotką
jaką jestem ja.
- To ja
powinnam cię przeprosić i eee.
Spuściłam
głowę i zaczęłam wpatrywać się w moje paznokcie. Nie wiedziałam co powiedzieć,
ani tym bardziej zrobić.
- Jesteś
cała roztrzęsiona - stwierdził i schylił się po coś do swojego
plecaka - Napij się - powiedział podając mi odkręconą butelkę wody.
Niepewnie
ją wzięłam i drżącymi rękami przełożyłam do ust. Wzięłam kilka łyków i cicho
odetchnęłam z ulgą.
- Dziękuję
- szepnęłam do niego po czym zamknęłam oczy i starałam się uspokoić.
- Koniec
przerwy! Wszystkie dziewczyny w tej chwili mają tu przyjść! - krzyknęła pani
Gwen.
Trenerka
tak bardzo mnie przestraszyła, że podskoczyłam na krzesełku i rozlałam na
siebie wodę.
Przeklęłam w myślach i spojrzałam w dół na swoje nogi. Oblałam swoją
spódnicę, a dzięki jej jasnemu kolorowi było to bardzo widoczne. Jakby tego
było mało woda znalazła się nawet w moich majtkach.
Popatrzyłam na szatyna, który zaczął się śmiać i natychmiast przełożyłam
rękę do swoich ust.
- O matko.
Justin
miał wielką, mokrą plamę na swoim kroczu i na dolnej części swojej bluzki.
- Wyglądamy jakbyśmy się zesikali.
~~
Co sądzicie o relacji Justina
i Amy? Czyż Justin nie jest słodki?
Strasznie wam dziękuję za wszystkie komentarze pod ostatnim
rozdziałem. Przysięgam, że jeśli ten też będziecie tak chętnie komentować to
piąty i dłuższy rozdział pojawi się w przeciągu czterech/pięciu dni, a nie tak
jak zawsze w ciągu sześciu.
Wszystkie wasze opinie motywują mnie do dalszego pisania, dlatego jeszcze
raz wam dziękuję. Niezmiernie się cieszę, że podoba wam się to opowiadanie. A tak jak już pisałam, DOPIERO SIĘ ROZKRĘCAM.
Mam nadzieję, że wszyscy mieli udane święta, a teraz życzę wam udanego sylwestra. Kolejny
rozdział dodam w przyszłym roku, więc
Do zobaczenia za rok @dimnesss
Jejku, jejku JB jest taki uroczy! Nie mogę się nim nacieszyć po tych wszystkich opowiadaniach, gdzie kreowali go na takiego okrutnika. Sytuacja na końcu była przezabawna. Ciekawe czy A. dostanie się do drużyny.
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej, buziaczki!
awww.. ♥
OdpowiedzUsuńczekam na nn ♥
Justin jest taki słodki *,*
OdpowiedzUsuń@kasq_00
o matko scyvctvvfvghvuufcjbfth, czekam na nn *-*
OdpowiedzUsuńDaj mi takiego Justina *-*
OdpowiedzUsuńKocham ten rozdział ;)
@ayejdbx
Ahh,świetny:) nie mogę się doczekać następnego:)
OdpowiedzUsuńsuper jest czekam na następny z niecierpliwością <3
OdpowiedzUsuńSłodziaki <3
OdpowiedzUsuńNEXT ! xxx
sądze, że ten rozdział jest świetny
OdpowiedzUsuńi te wszystkie rozmowy Amy i Justina, oo jakie są słodkie *-*
Pozdrawiam
~http://you-are-the-life-to-my-soul.blogspot.com/
Cudowny rozdział, a przede wszystkim słodki.
OdpowiedzUsuńJuż pokochałam Twoje opowiadanie.
Z niecierpliwością czekam na nn <3
@belieberwika
nareszcie opowiadanie w którym Justin nie jest bipolarnym gangsterem *.*
OdpowiedzUsuńświetne opowiadanie, bardzo mnie zaciekawiło <33
czekam na nn xx
Rozdział ciekawy razi mnie jedynie słòwko 'czilrliderką' myśle że lepiej by było 'cheerleaderką' :)
OdpowiedzUsuńCzytając ten rozdział wydawało mi się że sytuacje wzięłaś z jakiegoś innego fanfiction bo gdzieś już coś takiego czytałam. @QoolStoryBro
A jaką sytuację dokladnie? Wszystko wymyśliłam sama.
Usuńzostałaś nominowana do Liebster Award przez http://106reasonstlumaczeniee.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńawww świetne!!!! czekam nn, udanego sylwestra :* @klaus987
OdpowiedzUsuńWow. Zapowiada sie fajne :) bede czytac tylko nie zawsze bede komentowac bo czytam na telefonie I sie bardzo zwiesza :/
OdpowiedzUsuńOooo genialne to jest <33!
OdpowiedzUsuń♡ wspaniałe
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać następnego . ; D
OdpowiedzUsuńkocham kiedy Justin jest taki słodki, zabawny i kochany. świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńkocham to opowiadanie <3 justin jest taki hfroejrohvr / @airbiebev
OdpowiedzUsuńhahah jejku jhkeshdfkjhs świetne @deimiyzh
OdpowiedzUsuń